Z okazji obejrzenia Surrogates usiadłem i zamyśliłem się. Tak mi się to spodobało, że zamyśliłem się jeszcze raz, na konkretny temat: kiedy ostatnio widziałem film z Brucem Willisem w roli głównej, który naprawdę mi spodobał i bawiłem się przy nim na tyle dobrze, żeby nie wyszukiwać niedociągnięć? Jak na przykład Die Hard? Parę tytułów przyszło do głowy, ale natychmiast
[empty]
uświadamiałem sobie, że w każdym z nich była jakaś mniejsza lub większa irytująca mnie usterka. Cofałem się w czasie, aż dotarłem do Szakala. I uświadomiłem sobie, że tam rolę główną, wbrew tytułowi, grał Richard Gere.
[empty]
No cóż, najwyraźniej Willis nie występuje w filmach, przy których bawię się dostatecznie dobrze, aby potem nie pisać złośliwych
[empty]
recenzji. Skoro teraz zabieram się za Surrogates, to nie nic się w tej kwestii nie zmieniło. Wypada - skoro obraz jest ofiarą mody na ekranizowanie nowel graficznych - wspomnieć o komiksie, na którym bazuje film. Zatem wspominam następująco: próbowałem czytać, ale kreska
[empty]
była tak paskudna, przepraszam, chciałem napisać awangardowa i artystyczna, że po kilkunastu stronach zrezygnowałem i wróciłem do mojego ulubionego Transmetropolitan i Spidera Jerusalem. Tyle o komiksie. Wypada też z grubsza wyłuszczyć fabułę. No to jazda: mamy wpół do przyszłości, świat (a przynajmniej USA, ale dla Amerykanina to synonimy) stał się o wiele przyjemniejszym miejscem niż jest obecnie, między innymi zniknął problem przestępczości - bo ludzie przestali wychodzić z domów. Zamiast własnych, paskudnych osób, przedstawiciele homo sapiens wysyłają do pracy i na zakupy zdalnie sterowane androidy - tytułowych surogatów. Android przekazuje kontrolującemu go człowiekowi wszystko, co sam rejestruje swymi zmysłami, ale tłumi to, czego odczuwanie mogłoby wiązać się z dyskomfortem dla człowieka. Teraz należy wyjaśnić, co tak właściwie robi w filmie Bruce Willis. Mówiąc krótko - gra gliniarza. W społeczeństwie pełnym surogatów jego praca jest raczej monotonna, aż do nocy, kiedy zostaje popełnione pierwsze od lat zabójstwo. Ktoś wszedł w posiadanie nowego typu broni i wykończył dwóch surogatów, którzy wyszli z klubu nocnego. W trakcie śledztwa okazuje się, że broń jest tak dobra, że nie tylko niszczy robota, ale smaży na amen synapsy u operującego nim człowieka, stąd przestępstwo zostaje przekwalifikowane ze zniszczenia mienia na zabójstwo. Następnie okazuje się, że ofiarą był syn wynalazcy surogatów. To sprawia, że na celownik śledczego duetu (wspomniałem, że Willis ma partnerkę? Tak, ma partnerkę) trafiają ludzie, którzy bojkotują technologię surogatów - zamknięci w rezerwacie, dowodzeni przez Vinga Rhamesa. Podczas pościgu za podejrzanym Bruce Willis traci bezpowrotnie swego robota, co zmusza go do osobistego pojawienia się na ulicy po raz pierwszy od wielu długich lat. Przyznaję, ten pomysł przypadł mi do gustu. Pora na podzielenie się wrażeniami. Z początku są one raczej pozytywne - widać, że świat stał się bardzo plastikowy, wszyscy na ulicach są piękni, młodzi i wyglądają, jak zretuszowani w Photoshopie. Na pierwszy rzut oka zdaje się, że jest to dość precyzyjny obraz świata,
[empty]
z logicznymi konsekwencjami społecznymi stosowania we wszystkich dziedzinach życia buforu w postaci surogatów. Z drugiej strony mamy naturalnie niedoskonałych mieszkańców rezerwatu, potraktowanych przez filmowców nieco po macoszemu - są typowym tłumem z widłami i pochodniami, brutalnie traktującym surogatów. No i jeszcze użytkownicy
اين تصوير براي مهمان پنهان ميباشد . براي ديدن آن ثبت ن