Kiedy w roku 1943 na ekrany kin trafił dziś już wielki klasyk Lassie wróć, jego twórcy zapewne nie przypuszczali, że w ciągu następnych kilku dziesięcioleci powstanie aż 8 filmów o przygodach słynnego psa (a także 4 seriale). Ostatni jak dotąd nakręciła w 2005 roku mało
[empty]
znana wytwórnia Odyssey Entertainment, tworząc jedną z najlepszych produkcji z suczką rasy Collie
[empty]
w roli głównej. Film jest wiernym remakiem pierwszej wersji z lat czterdziestych, w większości z tymi samymi bohaterami i opowieścią osadzoną w czasach 2 wojny światowej. Reżyser Charles Sturridge zabiera widza w podróż przez rozległe angielskie i irlandzkie krajobrazy (pięknie sfotografowane przez Howarda Athertona). Podążamy za Lassie, która sprzedana
[empty]
i wywieziona
[empty]
do Szkocji, przemierza setki kilometrów, by wrócić do domu. Jej upór i determinacja, napędzane miłością do utraconego pana, potrafią wzruszyć. Całkiem pozytywne wrażenie robią aktorzy. Jak na produkcję rodzinną przekonująco weszli w swoje role i stworzyli kreacje na niezłym poziomie. Od szczególnie
[empty]
dobrej strony pokazali się nieoceniony Peter O'Toole jako ironiczny dziadek małej Cilli i Samantha Morton w roli Sarah, matki Joego, własciciela tytułowego czworonoga. Dziecięcy aktorzy wypadli niewiele gorzej. Warto w tym miejscu
[empty]
wspomnieć o polskim dubbingu. Głosy zostały dobrane starannie i pasują do postaci, dialogi brzmią naturalnie i dobrze synchronizują się z ruchami ust. Za rodzime opracowanie odpowiadało jedno z najlepszych moim zdaniem studiów w kraju - Master Film, dlatego do niczego nie można się przyczepić. W karła Rowlie'ego bezbłędnie wcielił się Mariusz
[empty]
Benoit, znany z roli Severusa Snape'a z polskich wersji językowych wszystkich części Harry'ego Pottera. Oczywiście film nie każdemu się spodoba; jego prosta forma i niektóre rozwiązania fabularne zapewne odstraszą niejednego widza. Jednak jeśli zajmie się miejsce w fotelu z intencją obejrzenia czegoś lekkiego i przyjemnego, wyjdzie się z seansu zadowolonym. To kino familijne w starym, dobrym stylu, z prawdziwymi zwierzętami i postaciami, które lubi się od pierwszych minut, a
[empty]
co najważniejsze - zrobione z szacunkiem do pierwowzoru. Przejdźmy do recenzji płyty DVD. Do użytku otrzymujemy standardowe, solidne wydanie Monolithu. Po włóżeniu dysku do napędu i przeminięciu loga dystrybutora wita nas ładne, estetyczne menu w języku polskim, na które aż miło popatrzeć. W dziale z dodatkami znajdziemy tylko 3 pozycje. Pierwsza to zdubbingowany Zwiastun, trochę słabej jakości obrazu i dźwięku, ale ogólnie dość przyjemny; można go pokazać komuś, kto jeszcze nie widział filmu i potrzebuje zachęty. Dalej zamieszczono krótkie wywiady z aktorami, m.in. Steve'em Pembertonem, Peterem O'Toolem i... Lassie. Tak, nawet psina ma coś do powiedzenia. Listę bonusów zamyka trwający niecałe 6 minut materiał Z planu - możemy dzięki niemu podejrzeć, jak kręcono niektóre sceny; jest to jedyna pozycja na płycie pozbawiona rodzimego tłumaczenia. Jak
[empty]
zwykle Monolith przygotował jeszcze zestaw zapowiedzi produkcji ze swojej stajni. Tym razem są to Artur i minimki, Czerwony kapturek oraz Olbrzym z jeziora. Sam film możemy obejrzeć w oryginale
[empty]
i z dubbingiem - obie ścieżki zapisane w formacie Dolby Digital 5.1.