Są anime dobre, które każdy szanujący się fan zna, odpowiednio głośne i popularne; są także produkcje dobre, o których niestety mało kto słyszał. Przykładem tych drugich jest 13-odcinkowa seria Figure 17. Uważam, że to anime naprawdę warte zobaczenia; jest bowiem inne niż setki majtkowych
[empty]
czy komediowych produkcji i w tym tkwi jego urok. Tsubasa Shiina to nieśmiała, nieco zagubiona dziesięciolatka, która wraz z ojcem przeniosła się z zakorkowanego, głośnego Tokio do spokojnego, rolniczego Hokkaido. Jej mama zmarła kilka lat wcześniej i dziewczynka bardzo za nią tęskni. Nowe otoczenie sprawia, że mała jeszcze bardziej zamyka się w sobie. Pewnego dnia jest świadkiem katastrofy latającego spodka. Na miejscu natyka się na rannego kosmitę i przerażającego potwora. Obcy ratuje Tsubasę, zamieniając się w potężną istotę i walczy ze stworem, ale przegrywa. Spanikowana dziewczynka ukrywa
[empty]
się we wraku UFO; nieoczekiwanie tajemniczy przedmiot również przemienia ją w tytułową Figure 17. Kiedy monstrum zostaje pokonane, a Tsubasa wraca do swojej normalnej postaci, obok siebie znajduje... swojego klona. Hikaru, bo takie owa bliźniaczka przybiera imię,
[empty]
zmienia życie głównej bohaterki na zawsze... Figure 17 to niezwykle ciepła i urocza historia o przyjaźni, dorastaniu i przezwyciężaniu
[empty]
własnych lęków,
[empty]
a przy okazji o ratowaniu Ziemi. Zaletą serii jest jej realizm: jeśli na moment zapomnimy, że Hikaru nie jest człowiekiem, anime z powodzeniem możemy oglądać jako kawał dobrego kina obyczajowego. Bliźniaczki przeżywają prawdopodobne dla dziesięciolatków przygody, mają problemy właściwie dzieciom w tym wieku i patrzą na świat przez różowe okulary, których szkła z wiekiem niestety zaczynają blednąć... To właśnie zmagania dziewczynek ze szkołą, ich pierwsze miłości i nowe doświadczenia wypełniają epizody w około osiemdziesięciu procentach, resztę czasu antenowego mają na walki ze złymi potworami z kosmosu, które chcą zniszczyć naszą piękną planetę. Anime ma mocny wydźwięk ekologiczny, ale twórcy nie są równie bezpośredni jak nieustraszeni działacze Greenpeace'u; pokazują prosty urok otaczającego
[empty]
nas świata: roślin i zwierząt. Ukazują
[empty]
plusy życia na wsi, z dala od hałaśliwych miast. Tła w serialu wypełniają magiczne wręcz krajobrazy: lasy, łąki, góry, jeziora, a bohaterowie - zwłaszcza ekipa z kosmosu, D-D i Orudina, którzy odpowiednio dystansują się do Ziemian - chłoną cuda natury z czystą przyjemnością. Dwadzieścia procent każdego odcinka wypełnia akcja s-fi. Walki są dynamiczne, gadżety to technologiczne cacka, wrogowie są dosyć wredni, a pewien wścibski reporter jest bliski poznania prawy, ale nie o to w serii chodzi: mnie przede wszystkim urzekło życie codzienne bohaterów: a to trzeba przygotować projekt na lekcję, pojechać z przyjaciółmi nad jezioro albo zaopiekować się cielakiem. Oglądając kolejne epizody wcale się nie nudziłam, co więcej relaksowałam się i dobrze bawiłam. Od strony technicznej anime nie rzuca na kolana. Animacja jest oszczędna, ale dosyć płynna (3D używane jest sporadycznie). Kolory są pastelowe, stonowane, realistyczne i doskonale pasują do całej historii. Dobry charadesign jest plusem serii: tych buziaczków po prostu nie da się
[empty]
nie lubić! Także muzyka zasługuje na pochwałę: większość motywów muzycznych powtarza się, ale są one bardzo przyjemne dla ucha. Opening Boy w wykonaniu zespołu The Alfee to naprawdę świetny, rockowy kawałek (jeden z moich ulubionych czołówek do anime, zaraz obok Yakusoku wa Iranai z Vision of Escaflowne czy z Melissy ze Stalowego alchemika ), a ich ending Fairy Dance to spokojna, melodyjna ballada. Chociaż uwielbiam anime pełne akcji w stylu Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 czy Karasa, w Figure 17 zakochałam się już po dwóch odcinkach. Ta produkcja ma swój magiczny urok, a prywatnie bardzo lubię motyw bliźniaczek czy klonów oraz szukania drugiej połówki. Majtek tu nie uświadczycie, tłumu długonogich lasencji też nie, porządnych strzelanin i widowiskowych walk na miecze również tutaj nie znajdziecie. Ale jeśli
[empty]
chcecie od tego wszystkiego odpocząć, pośmiać się, troszkę się wzruszyć i pooglądać animowaną sielankę, to Figure 17 jest dla Was bez wątpienia! Jeśli chcecie też komuś udowodnić, że anime to nie tylko chińskie porno-bajki, historia Tsubasy i Hikaru świetnie się do tego nadaje! Polecam.